Coca-Cola – Narodziny Legendy

Na zapleczu apteki, w przyzwoicie wyposażonej pracowni chemicznej, brodaty mężczyzna przysiadł w końcu na krześle i oparł się o stół. Był widocznie zmęczony. Na blacie można było dostrzec moździerz, liście, przyprawy, małe orzeszki, kilka dzbanków oraz notes, który właśnie otworzył właściciel. Wziął ołówek i w wierszu przy dacie „8 maja 1886 roku” zapisał nową mieszankę wraz z gramaturą. Ilość zapisanych stron wskazywała, że pracował intensywnie od dość dawna. Po upewnieniu się, że wszystkie dane są na swoim miejscu, zamknął zeszyt i odłożył go na bok, sięgając przy tym po kubek, w którym czekał przygotowany wywar. Zbliżył go do ust, jednak zamiast spróbować, powąchał. Zapach, bardzo delikatny, nie przeszkadzał, nie dominował ani nie był agresywny. Dobry znak. Jeszcze jedno spojrzenie na naczynie, po czym otoczone czarnym zarostem usta wzięły łyk. Miłe zaskoczenie – smak był bardzo przyzwoity, a po niedługiej chwili zaczął czuć odprężenie i poprawił mu się humor. Efekt był lepszy niż zakładał. John S. Pemberton wiedział, że właśnie odnalazł swój klucz do bogactwa i sławy.

Historia Coca-Coli jest nierozerwalnie związana z wynalazcą pierwszej mieszanki. Farmaceuta z Atlanty dokonał tego częściowo dzięki przeświadczeniu, że kokaina (od której uzależnił się w czasie swojej służby w wojnie secesyjnej) ma świetny wpływ na jego zdrowie i samopoczucie. Wobec tego próbował stworzyć napój, który będzie miał w sobie błogosławieństwa wesołych liści oraz będzie sprawiał przyjemność pijącemu. Uzupełnieniem dla liści okazały się orzechy kola. Choć pierwotnie chciał sprzedawać napój jako wino podobny (próbując skorzystać na ograniczeniach prohibicyjnych lat 80), ostatecznie przeszedł na napój oparty na mieszance i wodzie gazowanej. Pemberton sprzedawał napój jako zdrowy, leczący z nerwicy, impotencji, bólów głowy, poprawiający samopoczucie i skupienie.

W pierwszych latach „Coca-Cola” nie przynosiła oczekiwanych zysków, a wręcz była nierentowna. Pemberton okazał się dużo lepszym chemikiem, niż marketingowcem i biznesmanem. Zmarł w 1888 roku, nie doczekawszy się rozkwitu jego pomysłu. Jego syn, Charley, niestety również popadł w uzależnienie (od opium), przez co dość łatwo stracił panowanie nad nową jednostką prawną czyli  „The Coca-Cola Company”. Władzę zdobył zaś rekin biznesu – Asa Candler. Jego prowadzenie było skuteczne i bezwzględne, a rosnąc popularność pozwoliła mu w 1893 roku zarejestrować Coca-Cole jako oficjalną markę.

W miarę rozrostu zasięgów i ilości zainteresowanych zmieniono skład na właściwy, który do dziś pozostaje ścisłą tajemnicą handlową (pewnym jest, że usunięto wyciąg z liści koki). Nim umarł (w 1919) Candler zbudował solidne fundamenty dla nowego giganta na rynku, między innymi znacznie ułatwiając jego dostępność – pozwalał na rozlewanie napoju do butelek po symbolicznych kwotach. Ryzyko opłaciło się – zyski w 1912 roku osiągnęły poziom 50 mln. Dolarów, a Coca-Cola powoli stawała się światowym hitem. Po śmierci Candlera baronami ulubionego gazowanego napoju Mikołaja została rodzina Woodruffów. Ci, będąc bankierami, dalej budowali potęgę marki, która po drugiej wojnie światowej stała się jednym z symboli potęgi USA, a przy tym jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek w historii. Coca-Cola stawała się lodołamaczem na odległe rynki (np. Rynek komunistycznych Chin) czy też wyzwalaczem kreatywności – niemożliwość otrzymywania dostaw napoju sprawiły, że w III Rzeszy stworzono jego zastępstwo – Fante (którą dziś produkuje „The Coca-Cola Company”).

Dziś rodzajów napoju jest już niemal kilkadziesiąt, płyn dostępny jest tak w puszkach, jak i butelkach, zatrudniając rzesze pracowników na całym świecie i przynosząc zyski liczone w miliardach dolarów.

CocaCola,Mem

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *