Starszy mężczyzna ostrożnie podszedł do kierowcy autobusu i, gdy pojazd stanął na przystanku, z uśmiechem pożegnał się z nim, po czym zszedł na chodnik. Gdy zamknęły się za nim drzwi, staruszek powoli odwrócił się i ruszył ku swemu domowi. Krocząc powoli, rozmyślał nad tym jak ciepła potrafi być argentyńska wiosna. Z zamyślenia wyrwał go młody mężczyzna, który zbliżał się do niego, od kiedy siwiejący pan pojawił się na przystanku. „Chwileczkę, proszę Pana” wypowiedziane po hiszpańsku wystarczyło, by zatrzymać seniora. Gdy młodzian zbliżył się na odległość ramienia, wydarzenia nabrały tempa. Uśmiech z jego twarzy zniknął, zastąpiony wyćwiczonym chwytem, którym napastnik zaczął podduszać napadniętego. Po chwili z pobliskiej alejki z piskiem opon wyjechał samochód, który gwałtownie zahamował przy nich. Tylne drzwi otworzyły się, a siwiejący i wciąż zdezorientowany mężczyzna został brutalnie usadowiony na siedzeniu. Gdy tylko zamachowiec zamknął za sobą drzwi, auto popędziło w tylko sobie znanym kierunku. Uprowadzony półsłówkami mówił, że to jakaś pomyłka, ale na twarzach współpasażerów znajdował jedynie skupienie. Oraz pogardę, gdy ich spojrzenia spotykały się. Założyli mu worek na głowę, upewniając się, że nie będą delikatni. W ich mniemaniu porwany nie zasługiwał na żadne względy. Był dla nich aniołem śmierci i żywym symbolem największej tragedii, jaka spotkała ich lud. Nazywał się Adolf Eichman i właśnie wyruszał w drogę ku sprawiedliwości.
Polowanie na twórców Holocaustu rozpoczęło się zaraz po wojnie. Zapewne najbardziej zdeterminowane w tym celu były żydowskie organizacje podziemne. W ramach Hagany (hebr. „obrona”), działającej od lat organizacji podziemnej mającej bronić Żydów w Palestynie, stworzono specjalny oddział pod nazwą Gmul (hebr. Odpłata), którego głównym celem miało być odnalezienie i eliminacja zbrodniarzy. Jednostka działał w pełnej konspiracji, krążąc po Europie, zdobywając informacje na temat całej gamy celów, dokonując egzekucji i porywając podejrzanych. Gdy w 1948 roku powstało i przez kolejne lata zdołało utrzymać się państwo Izrael (pod wodzą Dawida Ben Guriona, jednej z nielicznych osób znających prawdę o Gmul), jego wywiad zasilili konspiratorzy i egzekutorzy z wielu organizacji podziemnych, w tym Gmul. Choć ich głównym zadaniem były działania wywiadowcze i obrona państwa, tak wciąż poszukiwano zbrodniarzy, którzy zaszyli się gdzieś na świecie. Dla Żydów była to sprawa osobista.
Jednym z poszukiwanych był SS-Obersturmbannführer Adolf Otto Eichmann. Urodzony w 1906 roku swoją „przygodę” ze zbrodniczą ideologią spod znaku wiatraczka rozpoczął w 1932 roku, gdy zapisał się do partii, a rok później wszedł w skład jednej z pierwszych jednostek SS. W 1934 roku wstąpił do SD, gdzie ambitnego i inteligentnego człowieka przydzielono do zadań rozpracowywania organizacji masońskich i tzw. sekcji żydowskiej. Zabrał się do zadań z wielkim zapałem – nawiał kontakt z wieloma ruchami syjonistycznymi, odwiedził Egipt, Wielkiego Muftiego Jerozolimy, konsultował się z logistykami, sprawdzał chęć i możliwości przesiedlania Żydów do Palestyny lub na Madagaskar (które uważał za najsensowniejszy sposób pozbycia się Żydów z Europy), wyraził również wolę nauczenia się hebrajskiego (na co nie zgodzili się jego przełożeni). Nie było w tym jednak żadnej „fascynacji” czy „ciekawości”, a jedynie „rozpoznanie celu” – Eichmann chciał zostać „specjalistą” do spraw żydowskich w SD, tak jak zabójca rozpoznaje swoje ofiary. Działał kiedy tylko nadała się okazja – odpowiadał za wykonanie ustaw norymberskich w Austrii, po Nocy Kryształowej organizował obławy, zmuszając Żydów do tragicznej ucieczki z terenów opanowanych przez Rzeszę. Współpracował z psychopatami jak Reinhard Heydrich, „udoskonalając” mechanizm deportacji (określano go jako „eksperta od przemieszczania populacji”).
Był aktywnym uczestnikiem konferencji w Wannsee, gdzie mianowano go szefem akcji wysiedleńczej. Opracowane wówczas i później „mechanizmy” wprowadzał w życie z typową dla siebie precyzją, nadzorując przesiedlenia w całej okupowanej Europie, także na Węgrzech, które zostały zajęte przez Rzesze w 1944 roku. Wobec upadku Rzeszy, Eichmann zdołał ukryć swoją rodzinę i przez 5 lat żył dość spokojnie w Europie. Gdy alianckie służby złapały trop, były SS-man umknął z rodziną do Argentyny, poza zasięg wrogich wywiadów. Tak się przynajmniej zdawało.
W 1956 w Argentynie przypadkowo doszło do spotkania córki ocalałego z obozu śmierci Lotara Hermanna z synem Eichmanna. Dziewczyna poinformowała o tym mieszkającego we Frankfurcie ojca, ten zaś swojego znajomego, prokuratora generalnego Fritza Bauera. W 1957 prokurator informuje o tym Mossad, który w 1960 uzyskuje pewność co do miejsca pobytu i identyfikacji całej rodziny Eichmannów. Izraelski wywiad i kontrwywiad (Mossad i Shin Bet) przerzuciły na przełomie kwietnia i maja do Buenos Aires zespół pod dowództwem Rafiego Eitana, który miał pochwycić cel. Akcja z 11 maja 1960, pod dowództwem Piotra Malkina, udała się w pełni, udało się umknąć służbom Argentyny.
9 dniach przesłuchań i uzyskaniu potwierdzenia od porwanego jego tożsamości (prowokacyjnie podawano wyższy numer partyjny, 45381 zamiast 45326, niż posiadał Eichmann, czego dumny i pedantyczny SS-man nie mógł znieść i podał swój prawdziwy numer) więźnia przewieziono do Izraela. 11 kwietnia 1961 roku rozpoczął się historyczny proces zbrodniarza, w trakcie którego Adolf nie okazał skruchy czy stwierdzenia, że zrobił coś złego. Został uznany zbrodni ludobójstwa, skazany na śmierć i powieszony w nocy z 31 maja na 1 czerwca 1962 roku. Jego ciało skremowano i rozrzucono nad wodami międzynarodowymi.