Robotnicy zabezpieczali kolejne pręty i mocowania. Praca na wysokości ponad 600 metrów jest trudna sama w sobie, a gorejące zwrotnikowe powietrze nijak nie pomagało. Gdyby tego było mało, tego konkretnego dnia każdemu ruchowi przyglądała się specjalna „komisja”, złożona z kamerzystów, urzędników i oczywiście właścicieli całej „inwestycji”. Dowolny błąd mógł zostać po fakcie surowo ukarany, więc załoga pracowała pod niemałym stresem. W końcu jednak udało się – dopasowane pręty połączyły się i udało się przygotować kolejne piętro. Razem z tym urzędnik z ramienia światowego rekordu Guinnessa skontaktował się ze swoimi kolegami i potwierdził – budynek osiągnął 649,7 metra wysokości! Burdż Chalifa 21 maja 2008 roku oficjalnie stał się najwyższą budowlą wzniesioną ludzkimi rękami. Posypały się oklaski, błysnęły flesze, a do końca dnia cały świat obiegła wieść o kolejnym rekordzie pobitym przez konstrukcje. Jedynym poszkodowanym wobec tego wydarzenia był pewien maszt radiowy nad Wisłą…
Zamysł giganta
Wobec wejścia w XXI wiek Zjednoczone Emiraty Arabskie, jedno z kilku małych państw Zatoki Perskiej budujących swoją pozycję na ropie, uznały że niezbędnym jest dywersyfikacja źródeł dochodu oraz stworzenie wizerunku kraju jako nie tylko roponośnego kurka. Wobec tego w Dubaju, największej aglomeracji pustynnej federacji, rozpoczęto budowę serii wielkich budowli, które miały zachwycić i wprawić w osłupienie cały świat.
Najwyższa z nich, mający ostatecznie nosić imię władcy sąsiedniej Abu Zabi (Khalifa ibn Zajid Al Nahajjan), został zaprojektowany przez firmę Skidmore, Owings & Merrill. Do wykonania projektu zatrudniono doświadczonego architekta Adriana Smitha. Ten podjął się zadania, tworząc niezwykłą hybrydę stylów – w jego kreacji neo-futuryzm został skutecznie pożeniony z tradycyjną islamską architekturą, tworzoną na planie pnącej się w górę spirali. Po stworzeniu projektu skonsultował swoje plany z inżynierem, Billem Bakerem, który miał sprawić by tytaniczna wizja ożyła. Na głównego wykonawcę wybrano koreańską korporacje Samsung C&T (Construction & Trading). Prace rozpoczęto oficjalnie 6 stycznia 2004 roku.
Krąży wiele legend co do tego jak ustalano wysokość budowli. Podobno pierwotnie budynek miał mieć „zaledwie” 560 m., jednak z czasem (wobec właściwie nieograniczonego budżetu) rósł, aż do wysokości 808 m. Byłby już wówczas najwyższym budynkiem świata, jednak Smith twierdzi iż uznawał projekt za wciąż niedoskonały i po krótkich negocjacjach uzyskał pozwolenie na wyciągnięcie całości w górę o jeszcze 21,8 m iglicy.
Burdż Chalifa – Szkło pośród piachu
Prace budowlane trwały ponad pięć i pół roku – budowlę zakończono 1 października 2009 roku. Po sprawdzeniu kwestii bezpieczeństwa i instalacji niezbędnych dóbr wielkie otwarcie przypadło na 4 stycznia 2010 roku. Sumaryczna wysokość budowli i iglicy to 829,8 m, z zaznaczeniem że ostatnie piętro użytkowe znajduje się na wysokości 585.4 m. Powierzchnia użytkowa 309,473 metrów kwadratowych przekłada się na 154 piętra dla gości i 9 poziomów konserwacyjnych, obsługiwanych przez 57 wind. Całość kosztowała 1,5 mld. Dolarów.
Wokół budynku zebrało się sporo kontrowersji. Ostatnie 244 m. Wysokości zostały nazwane „iglicą pychy”, bowiem zawierają minimalną ilość przestrzeni użytkowej. Podczas budowy doszło do przynajmniej jednego strajku, wynikającego z niskich zarobków ekipy wysłanej do pracy. Jak na razie na wierzy doszło do co najmniej dwóch prób samobójczych.
Budowla pobiła ponad 15 światowych rekordów, stając się najwyższą ludzką budowlą w 2008, pobijając rekord piastowany dotychczas przez Maszt radiowy w Konstantynowie. Budowa przyniosła Smithowi i Skidmore, Owings & Merrill sławę oraz nowy superkontrakt – nie minął bowiem tydzień od otwarcia Burdż Chalifa, a 11 stycznia 2010 roku saudyjski książę Al-Walid ibn Talal oficjalnie ogłosił chęć budowy w Arabii Saudyjskiej tzw. Jeddah Tower, mającej osiągnąć wysokość co najmniej 1000 m!